8 sierpnia 2018

#36 Nieposłuszne (Sebastián Lelio, 2017)

Główna obsada: Rachel Weisz, Rachel McAdams, Alessandro Nivola
Scenariusz: na podstawie powieści
Muzyka: Matthew Herbert
Zdjęcia: Danny Cohen

Nowy film Chilijczyka Sebastiána Lelio otwiera kazanie rabina na temat wolnej woli, co wydaje się dość dobrym punktem wyjścia dla całej historii. Nieposłuszne poruszają bowiem tematy wykluczenia ze społeczności, łamania tabu i uprzedzeń, ale także niespełnionej miłości. Nie bez przyczyny jest również umieszczenie akcji w samym sercu londyńskiej społeczności żydowskiej, ponieważ religia w dość znaczący sposób wpłynęła na życie bohaterów.


Ronit (Rachel Weisz) wraca po latach do rodzinnego Londynu, na pogrzeb ojca – ukochanego przez społeczność rabina. Od początku widać, że Ronit nie jest mile widziana, a cichy konflikt toczy się do samego końca produkcji, choć skryty pod elegancką powłoczką dobrych manier i udawania, że wszystko jest w porządku.
Ronit zatrzymuje się w domu protegowanego swojego ojca – rabina Dovida (Alessandro Nivola). Szybko okazuje się, że dom Dovida, jest również domem Esti (Rachel McAdams), jej najlepszej przyjaciółki z dzieciństwa. I choć kiedyś tworzyli nierozłączną grupę, po latach nieobecności w swoich życiach widać, jak wiele się między nimi zmieniło, ale również czuć, że pod grzecznymi i momentami niezręcznymi rozmowami, kryje się coś więcej.
Rozwiązanie tej zagadki nie jest żadną wielką tajemnicą, ponieważ uderza w widza z każdego zwiastuna i plakatu zapowiadającego film. Przed laty Ronit i Esti łączyło namiętne uczucie. 


Zarówno Rachel McAdams, jak i Rachel Weisz stworzyły w tym filmie niesamowite kreacje. Partnerujący im Alessandro Nivola wcale nie odstaje od wyznaczonego przez aktorki poziomu, doskonale portretując konserwatywnego rabina, który prawdopodobnie zasługuje na miano najspokojniejszego bohatera filmowego wszechczasów. Ale mimo że aktorstwo stoi na bardzo wysokim poziomie, równocześnie stanowiąc największą zaletę Nieposłusznych, fabularnie już nie jest tak dobrze. Bo mimo że budowanie charakterów udało się dobrze, pewne rozwiązania fabularne zaciemniają tę niewątpliwie ważną dla dzisiejszego kina tematykę, wciąż jednak nieszczególnie często spotykaną w kinie głównego nurtu.
Z jednej strony wciąż powracamy do przeszłości, ale mimo wszystko niedane jest nam się dowiedzieć, dlaczego właściwie Esti lata wcześniej nie zdecydowała się na wyjazd do Ameryki razem z Ronit. Czy chodziło o nieumiejętność Esti do zerwania ze społeczeństwem, w którym się wychowała, o to, że Ronit wcale nie chciała, by z nią wyjeżdżała, czy może raczej o coś zupełnie innego.
Odbiór historii burzy też samolubność bohaterek, które decydują się na konfrontacje z mężem Esti w bardzo niekomfortowym dla niego momencie, na zaledwie chwilę przed tym, gdy ma oficjalnie przejąć schedę po zmarłym nauczycielu. Samolubność Esti widać również w całej jej relacji z mężem, zbudowanej tak naprawdę na kłamstwie. Po całym filmie Dovida jest mi o wiele bardziej szkoda niż głównych bohaterek.
Oliwy do ognia dolewa jedynie fakt, że  miarę trwania romansu kobiet, zdają się coraz mniej wiedzieć, czego tak właściwie chcą. Główne bohaterki zachowują się bardziej jak nastolatki, którymi były przed wyjazdem Ronit niż dorosłe kobiety. W efekcie trochę kręcimy się w kółko, a zakończenie jest dość mętne – właściwie nie do końca wiadomo, jakie ostatnie decyzje zostały podjęte.


W efekcie ładunek emocjonalny osiąga apogeum mniej więcej w połowie filmu, w jego kulminacyjnym momencie, a dalej już tylko wytraca prędkość. Widać tutaj duży zmarnowany potencjał żydowskiej społeczności, która stanowi wyłącznie tło konfliktu, nie wchodząc z bohaterami jednak zbytnio w jakąkolwiek polemikę, poza otwartym krytykowanie zachowania Ronit.
Świetne aktorstwo i zręczna sprawność reżysera nie jest w stanie wynagrodzić scenariuszowych wpadek, w efekcie Nieposłusznym nie udało się podźwignąć ciężaru opowieści o wpływie tradycji i religii na wolność człowieka oraz zakazanym uczuciu. 


Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Agata dla WioskaSzablonów | Technologia blogger. | Malihu
x