Liczba sezonów: 1
Liczba odcinków: 7
Czas trwania odcinka: 1 godzina
Wielkie kłamstewka przeszły przez serialowy światek głośnym echem, które ucichło jednak zbyt szybko. Zabrałam się za nie już dawno, ale wtedy coś mi przeszkodziło, a potem już nie udało mi się do serialu wrócił. Ale na fali nadrabiania zeszłorocznych zaległości postanowiłam zrobić do niego jeszcze jedno podejście. Było warto, zdecydowanie było warto.
Ten miniserial składa się zaledwie z siedmiu, niespełna godzinnych, odcinków, więc to właściwie bardziej długi film niż serial. Całość trzyma w ciągłym napięciu, ponieważ już od pierwszego odcinka pojawiają się przerywniki z przesłuchań różnych osób, z których wyraźnie wynika, że zostało popełnione morderstwo. Co ciekawe, aż do końcówki ostatniego odcinka nie pojawiają się fragmenty przesłuchań żadnego z ważniejszych bohaterów i tak naprawdę aż do ostatnich minut nie wiemy nie tylko, kto zabił, ale również kto właściwie zginął.
Niezaprzeczalnie cały ten serial kradną świetnie napisane postacie kobiece i to jest jego największą siłą. Chociaż mogłoby się wydawać, że produkcji o bogaczach mieszkających w wielkich domach powstało na pęczki, można by tu wymienić choćby Gotowe na wszystko, to Wielkie kłamstewka niosą ze sobą powiew świeżości zaglądając o wiele głębiej. Serial wielokrotnie pokazuje, że w takich bogatych dzielnicach jak ta, w której dzieje się akcja, duża część życia to udawanie. Po części to właśnie małomiasteczkowość bogaczy, którym wydaje się, że wiedzą wszystko o wszystkich, podczas gdy nie wiedzą tak naprawdę niczego, prowadzi do tragedii.
Niezaprzeczalnie gwiazdami tego serialu są Witherspoon i Kidman, które obsadzają główne role. Partnerująca im Shailene Woodley nie odstaje od nich jednak w widoczny sposób. Na uwagę zasługują tutaj również Alexander Skarsgård, jak również odtwórcy ról dziecięcych, którzy poradzili sobie świetnie.
Dodatkowo dużym atutem Wielkich kłamstewek jest klimatyczna muzyka (utwór z czołówki idealnie pasuje do serialu), jak również zdjęcia, które pięknie oddają idylliczną scenerię.
Tylko odrobinę niepokoją zapowiedzi powstania drugiego sezonu, któremu, co ciekawe, bardzo wyraźnie sprzeciwia się Jean-Marc Vallée, reżyser sezonu pierwszego, który stanowi zamkniętą całość. Moim zdaniem drugi sezon, o ile pociągnie historię z jedynki, raczej nie ma szans, by być produkcją równie dobrą. Chyba że powstanie scenariusz o zupełnie innych osobach, jedynie lekko się zazębiający z serią pierwszą lub w ogóle funkcjonujący jako zupełnie odrębny twór.
Wielkie kłamstewka to serial bardzo dobry, w dużej mierze zbudowany na narastającym napięciu i podtrzymywaną z odcinka na odcinek ciekawością, którą tylko podsyca. Ale co jeszcze ważniejsze, serial jest bardzo ważny ze względu na poruszane tematy. Bo może uświadomi przynajmniej grupie osób, że przemoc domowa nie występuje tylko w patologicznych rodzinach i być może znajdzie się na świecie chociaż jednak kobieta, która uzmysłowi sobie, że jest Celeste i że jest dla niej nadzieja i ratunek.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz