23 lipca 2018

#34 Ponad wszystko (Stella Meghie, 2017)

Główna obsada: Amandla Stenberg, Nick Robinson, Anika Noni Rose
Scenariusz: na podstawie powieści
Muzyka: Ludwig Göransson
Zdjęcia: Igor Jadue-Lillo

Jakiś czas temu literatura i kino odkryły, że w ich twórczości istnieje pewna luka, którą należy wypełnić. Mieliśmy bowiem treści dla dzieci, dla nastolatków i dla dorosłych. Co jednak z grupą, która rosła w siłę? Z osobami, które były już zbyt dorosłe, by utożsamiać się z nastolatkami (bardzo często granymi przez osoby, które już od dawna nastolatkami nie były), ale jeszcze zbyt młode, by w pełni utożsamiać się z dorosłymi. I tak właśnie powstało Young Adults.


YA ma kilka swoich ulubionych tematów, a jednym z nich jest wątek śmiertelnej choroby, na którym opiera się fabuła filmu Ponad wszystko. Maddy (Amandla Stenberg) cierpi na SCID, czyli ciężki złożony niedobór odporności, który cechuje się tym, że jej układ odpornościowy właściwie nie istnieje. Działanie choroby jest wyjaśnione na początku filmu za pomocą odrobinę dziecinnej animacji, a także tłumaczone przez główną bohaterkę głosem z offu. Wkrótce do sąsiedniego domu wprowadza się Olly (Nick Robinson), który już na pierwszy rzut oka kontrastuje z bohaterką – do tego stopnia, że Maddy przez zdecydowaną większość filmu chodzi wyłącznie w białych ubraniach, natomiast Olly nie ma w szafie chyba innych rzeczy niż czarne. Kolor ubrań Maddie jest zresztą bardzo symboliczny – biały jest bezpieczny, neutralny, sterylny, symbolizuje czystość, opiekę i niewinność. Wraz z pojawieniem się Olly’ego w jej szafie pojawia się błękitny sweter, a z chwilą podróży na Hawaje jej szafa wręcz wybucha kolorami – co można odczytywać jako symbol wyzwolenia, młodości i życia pełną piersią.
Największym problemem Ponad wszystko jest to, że to naprawdę ciekawy pomysł, który mógł być naprawdę ciekawie poprowadzoną historią, gdyby twórcy scenariusza nie postanowili go tak koncertowo spartolić. Problem leży w rozłożeniu ciężkości – twórcy za bardzo skupili się na wątku młodzieńczej miłości i wakacyjnych kadrach niemalże odwzorowujących pocztówki, zamiast na tym, co naprawdę warte było opowiedzenia, czyli na relacji głównej bohaterki z matką.


Jak w większości twórczości nurtu Young Adults i w tej historii mamy Wielki Plot Twist, który jest do cna przewidywalny dla każdego, kto zapoznał się z wystarczającą ilością tekstów kultury YA i wie, że należy spodziewać się niespodziewanego, albo wie cokolwiek o SCID (nawet jeśli czerpie swoją wiedzę medyczną wyłącznie z Chirurgów). Wtedy ten zabieg nie tylko nie wbija w fotel, ale nawet nie jest niczym zaskakujący.
Film ma jednak swoje momenty, a są nimi na pewno sceny początkowych rozmów pomiędzy bohaterami. Ponieważ Maddie nie może wychodzić z domu, wszystkie wymiany zdań prowadzone są za pomocą internetu lub telefonu komórkowego. Żeby jednak odejść od zwyczajnego i dziś już trochę oklepanego widoku ekranu, rozmowy odbywają się w głowie Maddy, w wizualizacji makiet architektonicznych, które wykonuje. W każdej z tych wizualnych laurek znajduje się miejsce dla jej alter ego, samotnego astronauty, który doskonale oddaje jej sytuację.


Ponad wszystko jest przyjemnym seansem, ale raczej nie jest to pozycja, która zostaje w pamięci na długo. I tylko boli ten zmarnowany potencjał, bo to mógł być naprawdę porządny kawałek kinematografii, gdyby tylko postanowiono się skupić na czymś większym niż miłość ponad wszystko.


Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Agata dla WioskaSzablonów | Technologia blogger. | Malihu
x